Strony

czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 1

<OCZAMI HARRY'EGO>
- Niall, idioto, nie pchaj się na mnie!- krzyknąłem na chłopaka, gdy ten próbował odebrać żelki siedzącemu po mojej drugiej stronie Malikowi.
- Last Christmas I gave you my heart, but the very next day...- darł się Zayn, za nic nie chcąc podarować głodującemu nawet odrobiny.
Louis robił sobie jakieś sweet focie, szpanując przy tym swoim nowym telefonem, co irytowało mnie tym bardziej, że mój się wyładował i nie mogłem się skontaktować z Taylor.
- Thiiiiiiiiiiiiiis yeaaaaaaaaaar...- wrzeszczał mulat.
- USPOKÓJ SIĘ!!!- uciszył go Liam i powrócił do dudnienia w szybę palcami.
I tak przez całą drogę z Londynu na jakąś zapyziałą wiochę. Na początku się w ogóle nie przejmowałem tym wyjazdem, ale potem sobie przypomniałem, że miałem jechać z dziewczyną na Kretę, a potem jeszcze do Grecji i teraz się czuję jak jakiś przestępca. Bo co to są za zasady, żebym nie mógł spędzić wakacji tak, jak chcę?
- Daleko jeszcze?- zapytałem kierowcę.
Byłem już porządnie zmęczony tą podróżą i jedyne na co miałem ochotę to drzemka. A jak tu spać, kiedy czterech dekli drze ci się nad twarzą? Gdybym miał ten telefon... Albo chociaż PSP, ale nie... Bo oczywiście Lou jest takim geniuszem, że zamiast walnąć mi je po prostu na tylne siedzenie, on wolał wepchnąć je do jednej z kieszeni w walizce.
- Nie, nie daleko... Jeszcze kilka zakrętów i będziemy na miejscu- odparł mężczyzna.
Westchnąłem głęboko i spojrzałem przez okno. Pola, pola, pola... Jakaś czarno-biała krowa... Ale oprócz tego TYLKO POLA!!! Jak ja mam tu mieszkać przez dwa miesiące, to chyba prędzej mnie nuda dopadnie!
Założę się, że będzie to wyglądało tak: brak internetu, zasięgu, telewizji i pewnie mieszkają w jakiejś rozwalającej się drewnianej chatce, nie mają dzieci, a jak mają to pewnie jakieś małe pierdoły i... JEZU!!! Ja się wykończę!!! A to wszystko przez to, że co? Że pocałowałem moją dziewczynę przed kamerami?! Że kilka razy nie przyszedłem na wywiad?! Że nie chciało mi się odebrać telefonu?! Wielkie halo! Byłem zajęty!
- Jesteśmy- odezwał się kierowca, hamując tak gwałtownie, że Malik upuścił paczkę z żelkami, a Niall uderzył głową w oparcie siedzenia Liama.
- Idiots everywhere- mruknąłem pod nosem i wygramoliłem się z samochodu. Przy okazji chyba zasadziłem komuś łokciem w oko, ale to nieistotne.
- Ale tu jedzie- jęknął z grymasem Louis, kiedy tylko stanął na własnych nogach i zaczął prostować kości pod drzewem.
Kierowca... Jak mu było?! Aha!!! Nathan... Więc Nathan wywalił nasze walizki z bagażnika, po czym dał nam wskazówki, jak dotrzeć do domu, w którym będziemy teraz mieszkać.
- Do jasnej cholery, jesteśmy dorośli- warknąłem.
Ten tylko się zaśmiał, wsiadł do auta i mając wszystko w poszanowaniu, odjechał.
- Zapamiętał któryś z was, gdzie mamy iść?- spytałem.
Liam podniósł rękę.
- No to prowadź- uśmiechnąłem się blado i wysunąłem rączkę z walizki.
Każdy dom, jaki mijaliśmy to było jedno wielkie dziadostwo... Naprawdę... MASAKRA jakaś. To dachówka rozpierdzielona, to tynk odpada, to znowu jakieś coś...
Nagle... Zobaczyłem jeden normalny. I jedyny, w którym w ostateczności chciałbym zamieszkać. Nie było numeracji, więc pozostawało mi się tylko modlić, żeby to był właśnie ten.
Najwyraźniej Daddy także wpadł na ten pomysł, bo skręcił w tamtą stronę i już po kilku sekundach staliśmy przed drzwiami.
- To kto puka?- spytał Louis.
- Nie ja!- krzyknąłem szybko, ale i tak (jak zwykle) byłem ostatni i to mnie przypadł zaszczyt zasygnalizowania naszej obecności.
W progu stanęła jakaś niezbyt wysoka, jasnowłosa kobieta w jeansach i grubym, rozpinanym swetrze. Na rękach miała żółte, gumowe rękawice ubrudzone jakimś czerwonym sokiem (najprawdopodobniej z buraków), a we włosach dostrzegłem kilka małych, białych, papierowych kulek. Z trudem udało mi się powstrzymać od śmiechu, ale jednak wyszedłem z tej próby zwycięsko.
- Dzień dobry. Wy pewnie jesteście tymi chłopcami od Higginsa- przywitała nas- Dziwne, spodziewałam się... Ach, nieważne... Zapraszam.
Z trudem udało nam się wciągnąć walizki przez wysoki próg domu. Stanęliśmy na środku bardzo przytulnego salonu.
- Mercedes!!! Gonisz!!!- rozległo się w domu, a po chwili dwóch chłopców z bujnymi czuprynami na głowach pojawiło się obok nas.
- Wy... Wy jesteście identyczni! Jak paski na mojej koszulce!- trafnie zauważył Louis.
Jedyne, co wtedy miałem na myśli to: "Chłopaki wiejemy, ta pani ma jakieś niebezpieczne, sklonowane dzieci", ale powstrzymałem się i uśmiechnąłem się tylko pod nosem, żeby przypadkiem na wstępie nie wyjść na nieuprzejmego.
- Chłopcy, pokażcie gościom, gdzie będą mieszkać i pomóżcie im, jak będą czegoś potrzebować, a ja przyprawię tylko obiad i zadzwonię po dziewczyny, żeby przyszły nakryć do stołu- powiedziała "ciocia" (Tak, mam 18 lat. Tak, mówię "ciociu: o obcych ludziach)m
Mina Zayn'a, kiedy usłyszał słowo "dziewczyny"- BEZCENNA.
Mina Niall'a, kiedy usłyszał słowo "obiad"- JESZCZE BARDZIEJ BEZCENNA.
Bliźniacy zaprowadzili nas na pierwsze piętro, pokazali nam jakieś drzwi, a sami zniknęli za innymi i pozostawili nas samych sobie.
Weszliśmy do środka. Przy ścianie stały cztery łóżka (z czego jedno piętrowe). Na przeciwko nich były dwie spore szafy i jakieś obskubane biurko, a na podłodze leżał duży, ciężki, miękki dywan.
Westchnąłem głęboko i patrząc na chłopaków rzuciłem się pędem, by zająć sobie górę łóżka piętrowego. Zawsze chciałem mieć takie łóżko w domu, kiedy byłem młodszy, ale rodzice nigdy mi takiego nie kupili, bo twierdzili, że jest mi zupełnie niepotrzebne. A przecież wtedy każdy marzył o łóżku piętrowym i o kolorowej pościeli z Supermanem. Co prawda tutaj miałem tylko jedną dużą poduszkę i ciepłą, puchową kołdrę z nudnymi, kremowymi poszewkami, ale postanowiłem sobie, że jakoś to przeżyję.
Kiedy już rozdzieliliśmy łóżka (pode mną spał Louis, co bardzo mnie ucieszyło), zeszliśmy z powrotem na dół po walizki i zaczęliśmy się rozpakowywać. Wreszcie mogłem wyjąć telefon i  napisać do Taylor. W sumie... Może trochę to dziwne, ale jakoś za nią nie tęsknię. Nigdy nie rozstawaliśmy się na dłużej niż kilka dni, a teraz mam spędzić bez niej aż dwa miesiące. Mimo to jakoś mnie to nie przeraża. Chyba nawet przyda mi się chwila odpoczynku od niej i jej ciągłego gadania o butach. Gorzej niż z Zaynem!!!
- Ta półka jest moja, Liam!
- Przesuń się, idioto! Tutaj ma leżeć moja kosmetyczka!
- Zabierz te spodnie, matole!
- To nie moje spodnie, to spodnie Harry'ego!
- To nie są spodnie Harry'ego!
- Nie drzyjcie się  tak, uszy mi odpadają!
- Lepiej niech nie odpadają, bo będzie mniej miejsca na moją kosmetyczkę!
- Cholera jasna, zabierz te spodnie!
- Widział ktoś moją ładowarkę do PSP?
- Może jest pod spodniami Harry'ego.
- Albo w twojej głupiej kosmetyczce!
- To nie są moje spodnie!
- Ma ktoś żelki?
Tak... Dokładnie tak wyglądało rozpakowywanie się w naszym wykonaniu. Byliśmy już razem w tylu hotelach, na tylu koncertach, a i tak zawsze jest tak samo, bo nie możemy się wszyscy razem pomieścić. Uważam, że mamy zdecydowanie za dużo rzeczy... Albo inaczej: Mamy zdecydowanie za mało miejsca na nasze rzeczy.
- Obiad za dziesięć minut!- krzyknął z dołu jakiś mężczyzna, czym żaden z nas specjalnie się nie przejął, ponieważ wszyscy byliśmy aktualnie bardzo zajęci wykonywaniem czynności ważniejszych niż obiad. No... Przynajmniej ja byłem, bo reakcja Nialla (zaczął biegać po całym pokoju i machać rękami na wszystkie strony ze szczęścia) mówiła sama za siebie.
Byłem w trakcie wysyłania Taylor, jak bardzo ją kocham, kiedy telefon w tajemniczych okolicznościach wypadł mi z ręki i wylądował pod łóżkiem.
Nie miałem jednak czasu go podnosić, bo zawołano nas do stołu.
W kuchni pachniało majerankiem i było dość gorąco. Na blacie leżały już talerze i sztućce, a także ogromna waza z parującą zupą. Ciocia (Czemu ja tak do niej mówię?) krzątała się jeszcze po kuchni i mieszała jakąś sałatkę, a jakiś mężczyzna (przypuszczam, że jej mąż) wyjmował coś z piekarnika.
Usiadłem na krześle i wziąłem talerz do ręki, żeby nalać sobie zupę.
- O JPDL- mruknąłem pod nosem i upuściłem go na podłogę...
______________________
Hej!!!
Pierwszy rozdział od mua. Słaby jest, ale trudno...
Hope U Like It <3
~Kocia3ek

12 komentarzy:

  1. Zią genialna jesteś i nie waż mi się mówić że to jest slabe!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow to za malo zeby to opisac to jest genialne dodawaj nastepne jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boooskie to jest :3
    Czekam na nexta :)
    Szybko go dodawaj ^^
    Wbijaj do mnie:
    http://kocham-one-direction-bejbe.blogspot.com/
    Skomentuj, zaobserwuj... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest słabe ? To jest przecudowne. <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)

    PS: Zapraszam do mnie

    http://we-could-only-turn-back-time.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog został nominowany do nagrody : LIBSTER AWARD !
    Wejdź i zobacz ! http://vashappeninboys69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się początek i chyba będziesz skazana na moje komentarze :)
    Całuję i zapraszam do mnie : http://all--you--gotta--do--is--swag.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog !
    Czekam na następny rozdział ! Pisz ! :D
    rock-me-yeah.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. genialne *_ lifedreamscometrue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne! Jeju... Jak ja cie zaraz... pisz dalej!
    Pozdrawiam. Xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest świetny ♥
    Koooooocham ♥
    Oby było tak dalej ! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Słaby? Kobieto! On jest boski! :D Podobał mi się <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten fragment jak się rozpakowują ^^ Bezcenny :D

    OdpowiedzUsuń