<OCZAMI HARLEY>
Jak słowo daję, zaraz zamorduję zarówno Nialla, jak i całą resztę. Dokładnie dwadzieścia cztery minuty i osiemnaście sekund w piwnicy z tym idiotą to ostatnie, na co miałam ochotę.
Myślę, że jesteście na tyle domyślni, iż sami potraficie sobie wyobrazić, jak ten czas wyglądał... Nie, zboczuchy jedne! Niczego takiego nie robiliśmy!
Wparowałam na górę i zaczęłam rozglądać się po całym domu w poszukiwaniu tych ciołów- matołów. Przysięgam, że jak ich znajdę, to tak im mordy rozwalę, że do końca życia nie będą mogli bez płaczu w lustro spojrzeć!
- Gdzie oni są?- syknęłam prosto w twarz Lokatego.
- Nie wiem- zawahał się.
Westchnęłam głęboko i złożyłam dłonie w pięści.
- Polly- postanowiłam wykorzystać podstęp- Polly, chodź tu do mnie. Kupiłam ci nową lalkę Barbie!
Młoda jak na komendę wyskoczyła z szafy i znalazła się tuż obok mnie odbijając się od podłogi jak kauczukowa piłeczka.
- Dam ci ją, jak powiesz mi, gdzie jest reszta- oznajmiłam, gasząc tym samym zapał młodszej siostry.
- Nie... Niall powiedział, że nie mogę nikomu mówić- szepnęła.
- Spokojnie, kochanie... Niall się nie dowie- uspokoiłam ją.
- Nie mogę- pisnęła.
- Możesz- zachęcałam- A ty, mendo, nie stój tak, tylko może łaskawie ruszysz tą grubą dupę i pójdziesz ich szukać!- krzyknęłam na Louis'a.
Yamaha i Harry wcale nie garnęli się do pomocy, a ten nieogarnięty, rozczochrany, nafaszerowany sterydami zwierz Tomlinson także nie wyglądał na takiego, który raczyłby zrobić cokolwiek w kierunku zabicia wszystkich zamieszanych w sprawę z uwięzieniem nas w piwnicy.
Ja z kolei postanowiłam sobie, że im nie odpuszczę. Ale nie będę mścić się na nich teraz, bo to byłoby zbyt oczywiste i za bardzo by nie cierpieli. Po prostu poczekam na odpowiedni moment, a wtedy zadziałam...
A na razie nie będę się z nimi użerać. Poszłam na górę, zamknęłam się w pokoju i usiadłam na podłodze ze słuchawkami w uszach.
<OCZAMI HARRY'EGO>
- Na bombę!- wrzasnąłem i skoczyłem na moje łóżko piętrowe, na którym leżeli już rozwaleni Liam i Niall, i pożerali jakieś tanie chrupki z supermarketu znalezione przez Zayna w jego torbie.
Chłopcy od początku byli tutaj w pokoju, ale "genialna" Harley na to nie wpadła, a ja nie zamierzam jej wyprowadzać z błędu.
- Daj jednego- poprosiłem.
I tak konsumowaliśmy sobie w spokoju nasz przepyszny prowiant, rozmawialiśmy o polityce oraz dodawaliśmy głupie zdjęcia na instagrama. No ok, o polityce nie rozmawialiśmy, ale nie chciałem, żeby wyszło tak, jakbyśmy niczego pożytecznego i mądrego nie robili, więc...
- SKACZĘ!!!- krzyknął Lou chyba z dwadzieścia razy głośniej i wskoczył do nas chyba ze czterdzieści razy "mocniej" niż ja wcześniej.
I niestety, nie skończyło się to dla nas dobrze... Gruchnęło, złamało się i spadło. Tak po prostu... W tamtym momencie zacząłem rozumieć, dlaczego mama nie chciała mi nigdy kupić łóżka piętrowego... Podziękowałbym jej za to bardzo chętnie w tym momencie, ale niestety nie mogłem, ponieważ byłem przygnieciony przez moich przyjaciół i kawałek deski.
Całe szczęście, że nikogo nie było na dole, bo z pewnością nieźle by ucierpiał...
Jak na komendę do pokoju wparował pan Johnson i aż się za głowę złapał, jak zobaczył, co zrobiliśmy. Pozostawił to jednak bez zbędnego komentarza i po prostu pomógł nam się wydostać z "ruin", przesunął kilka desek i powiedział, że jutro zabierze się za naprawdę tego złomu, a jeżeli mu się nie uda, to pojedzie do sklepu i kupi nowe. Potem pogonił Zayna, Nialla i Liama do spania niczym jakiś opiekun na obozach dziecięcych, a mnie i Louisowi kazał pójść za nim. Czułem, że będą kłopoty...
<OCZAMI HARLEY>
Wyszłam spod prysznica, wytarłam się i założyłam piżamkę. Rozczesałam szybko włosy, związałam je w warkocza, nałożyłam krem na twarz i gotowa do snu, opuściłam łazienkę. Trochę bolała mnie głowa, więc zeszłam na dół zaparzyć sobie ciepłej herbaty. Po drodze minęłam mojego tatę, który zawzięcie gestykulując rozmawiał z dwoma z tych pieprzonych pederastów. Wzruszyłam ramionami i wlałam wodę do czajnika. (Tutaj powinnam zamieścić szczegółowy przepis, jak wykonać herbatę, bo pewnie nikt z Was nigdy tego nie robił, ale jednak się powstrzymam).
Kiedy napój był już gotowy, zawędrowałam z powrotem do mojego pokoju. Nie było mi jednak dane dłużej pocieszyć się ciepłem bijącym od filiżanki, bo gdy tylko otworzyłam drzwi, wypadła mi z rąk i rozbiła się na drewnianych panelach.
Louis Pierdzinson rozwalony na moim łóżku trzyma na kolanach moją poduszkę i... O ZGROZO!!! Obok niego siedzi mój mały misio!!!
- Co tu robisz, złomiarzu?!- syknęłam w jego stronę- Wypierdalaj do Afryki!
Spojrzał na mnie jak na zjawisko i (daję słowo) jeszcze chwila, a wybuchnąłby śmiechem. Ale się powstrzymał i tu punkt dla niego, bo inaczej byłabym zmuszona wybić mu te piękne, białe ząbki.
- Twój tata- zaczął wolno i wyraźnie- kazał mnie i Harry'emu spać w twoim pokoju i powiedział, że ty pójdziesz do siory.
Wybuchnęłam długim, sarkastycznym śmiechem.
- Masz łeb, jak sklep, ale towaru brakuje- wytknęłam mu język- Wypad mi z mojego pokoju, już!
- Ja tutaj byłem pierwszy!- wrzasnął.
- Gościu, ja tu byłam jeszcze jak ty w łupinie od orzecha w nocniku pływałeś!- krzyknęłam.
- Ja stąd nie wyjdę! Twój tata kazał mi tutaj być, więc tutaj będę!
- Ale to jest mój pokój, mendo!- wyjaśniłam i klapnęłam na łóżku tuż obok tego matoła.
- Tak, tak... Pozdrów siostrę i gołębie, jak będziesz do niej szła...- mruknął.
- Tyś widział gołębia- palnęłam, przybliżając się do niego z nadzieją, że uda mi się go zwalić z łóżka. Niestety, nie wiem, ile on waży, ale chyba dużo, bo nawet nie drgnął, kiedy naparłam na niego z całej siły.
- Nie, nie widziałem, bo nie jestem ze wsi- odparł.
- Nawet, jeśli nie jesteś ze wsi, mógłbyś z czystym sumieniem pójść do sklepu, położyć ten parszywy łeb na wadze i nacisnąć "Burak"...
- Ale ty głupia jesteś...
- Może i jestem, ale przynajmniej nie zostanę kierowcą MPO w przyszłości.
- Ja też nie zostanę. Osiągnąłem więcej niż ty kiedykolwiek osiągniesz!
- A masz jakichkolwiek przyjaciół?! Oprócz tych czterech idiotów?- zapytałam.
I chyba trafiłam w jego czuły punkt... Dostrzegłam cień zagubienia w jego oczach, wahał się przez chwilę, co mi odpowiedzieć i widocznie walczył sam ze sobą. Ale w końcu wygrała ta wredna strona i odparował mi jakimś cienkim tekstem. Po jego minie widziałam, że to wcale nie miało tak być, bo zaraz się poprawił. Ale z riposty na ripostę szło mu coraz gorzej.
- Dobra, chłopczyku... Daruj sobie, bo coś ci nie wychodzi... Pogrążasz się, matołku- wykorzystałam okazję.
- Spierdalaj- burknął, odwrócił się plecami do mnie, przykrył się MOJĄ kołdrą i zaczął mnie ignorować.
A ja nienawidzę, kiedy ktoś mnie ignoruje!
Próbowałam go zrzucić, kopałam go po plecach, biłam go, ale nawet nie zwrócił na to uwagi. Spał sobie dalej w najlepsze. A ja, nawet nie wiem kiedy, zrobiłam to samo...
<OCZAMI HARRY'EGO>
Wyszedłem z łazienki i nie zwracając uwagi na chłopaków, skierowałem się w stronę pokoju Harley, bo tam właśnie kazał nam przenocować Pan Johnson. Mnie się to wcale nie podoba, ale powinniśmy go słuchać... Przynajmniej na razie, żeby choć sprawiać wrażenie "grzecznych" i "poukładanych"...
Lekko zapukałem do drzwi, ale nikt nie odpowiadał, więc zdecydowałem się po prostu wejść do środka. Ale... Wyszedłem równie szybko, jak wszedłem. LOUIS ŚPI Z HARLEY (Nie dwuznacznie, zboczeńce)!!!
I co ja mam teraz zrobić? Przecież nie pójdę spać z Liamem!
Kierunek- pokój Yamahy... Najwyżej mnie zabije, wygoni, albo co gorsza... Każe mi jednak spać z Liamem... A nie... To to samo, co wygoni... Głupi Harry, głupi... Czemu ja gadam sam do siebie?! STOP!!!
Zapukałem do drzwi.
- Proszę!- zawołała.
Trochę mnie sparaliżowało, bo sam nie wiedziałem, co jej powiem: "Rozjebało nam się łóżko, a Louis śpi z twoją siostrą... Eee... Mogę tu przenocować?!"
W końcu jednak nacisnąłem klamkę i po chwili znalazłem się w jej pokoju. Ona siedziała przy biurku i spamowała do jakichś koleżanek na Twitterze.
- Eee... Harry?- "przywitała mnie"- Co ty tutaj... Robisz? Pomyliłeś drzwi?
- Nie... Nie pomyliłem... Tylko... Eee... No... Bo chodzi o to, że... Nasze łóżko się rozwaliło i...- wydukałem.
- Chcesz tutaj spać?!- zapytała.
- Notakjakby- wyrecytowałem niewyraźnie.
- Nie ma sprawy, to ja pójdę do pokoju Harley.
- NIE!!!- wrzasnąłem tak głośno, że aż sam zdziwiłem się moją rozdzielczością głosu.
- Dlaczego?- spytała niepewnie.
- Bo... Louis śpi w jej pokoju. Będzie was za dużo...
- Lou i Harley w jednym pokoju, powiadasz?! No to dziwię się, że jeszcze się nie pozabijali...
Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dobra, to masz tu łóżko, ja przyniosę sobie jakiś materac i będę spać na podłodze- wyjaśniła.
- Nie będziesz mi się gnieść na ziemi! Śpisz w łóżku, jak już to ja śpię na materacu. To ja... Idę po materac!- wybiegłem za drzwi, jak poparzony i po chwili znalazłem się w kuchni... Harry, debilu! Przecież nie wiesz, gdzie co jest w tym domu! Jednym susem powróciłem dokładnie w to samo miejsce, w którym stałem przed kilkoma sekundami- Gdzie są materace?!
- Haha, śpisz w łóżku!- zarządziła.
- Nie, ty śpisz w łóżku...
- Ty...
- Ty...
- Ty...
- My!!!- krzyknąłem.
____________
Ojejciu! Przepraszam Was, że tak dawno nie pisałam, ale totalnie nie miałam weny...
Ten rozdział też jakiś taki słaby i... UGH!!! Jestem na siebie zła, zawiodłam Was, zawiodłam Emmę, zawiodłam siebie...
SORRY!!!
Ale... Zapraszam Was na naszego aska...
Możecie tutaj zadawać pytania bohaterom, a także nam...
~Kocia3ek
Zajebisty rozdział! xoxo
OdpowiedzUsuńFajny konie heh
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuuuuuuuuper, bardzo mi się podoba. Czekam z niecierpliwością na następny, bo jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy. Dodajcie jak najszybciej, proszęęęęęęęęęęęęęęęęęęę.
OdpowiedzUsuńświetny, zresztą jak reszta! :) czekałam na niego długo, ale warto było :D
OdpowiedzUsuńSuper super super nie mam już nic do powiedzenia po prostu składam wam pokłony ;D weny życzę
OdpowiedzUsuńNikogo nie zawiodłaś ! PS. Kocham twoje ripisty <3 Są najlepsze <3 Rozdział super, genialny, zajefajny , ciekawy, śmieszny i w ogóle jak go czytałam to tarzałam się ze śmiechu <3
OdpowiedzUsuńAle super <3 Kocham ten twój blog. Kiedy mogę czekać na next :@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
OdpowiedzUsuńNASZ blog :P Piszemy razem: JA I EMMA, błagam, nie zapominajcie o tym! <3
Usuńsuper, super... w końcu doczekałam się nowego rozdziału, nawet nie wiecie jak bardzo dłużył mi się czas:-)) rozdział genialny, kłótnie Lou i Harley mnie rozwalają<33
OdpowiedzUsuńuuuu... pojawiła się scena łóżkowa, jeszcze nawet się nie lubią, a już razem spią:-PP
mam prośbe, mogłybyście mniej więcej podawać daty dodania kolejnych rozdziałów?? to by bardzo pomogło...
O Matko! Świetny blog. Wpadłam na niego przez przypadek.
OdpowiedzUsuńSuper piszecie <3
Śmiałam się cały czas jak to czytałam. xd
Świetny, piszcie dalej , proszę *_______*
OdpowiedzUsuńNie chce się człowiekowi czekać po 2 miechy na głupi rozdział. Już nie czytam. Narka
OdpowiedzUsuńNie to nie. Nie będziemy błagać. Wybacz, ale czasami ma się ważniejsze sprawy na głowie.
UsuńCześc zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blogger
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz na moim blogu
http://theimpossible-becomes-possible.blogspot.de :)
Twój blog został nominowany do Liebsten Awards, informacje na: http://you-make-me-strong-babe.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń