Strony

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 7

<OCZAMI YAMAHY>
-Co jest kurwa?!-wrzasnął na cały głos Louis wybudzając nas wszystkich z transu. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Czy oni muszą się zawsze kłócić? Przeleciałam oczami po całym towarzystwie. Źrenice zatrzymałam na Niallu. Nie wyglądał na zniesmaczonego zachowaniem mojej siostry. Zmrużyłam lekko oczy i nadal mu się przyglądałam.
-Co?-obruszył się.
-Maczałeś w tym palce...-oskarżyłam blondyna i jeszcze bardziej wyostrzyłam wzrok.
-Nie!-bronił się głośno przełykając ślinę. Pokiwałam głową z kpiącym uśmieszkiem.-Mówię ci, że nie!
-Idę się umyć!-oznajmił Lou, dzięki czemu uwaga wszystkich znowu skupiła się na nim.
-Wspaniale! Tylko mam takie pytanie...po co nam to mówisz?!-syknął Harry.
-Bo lubię.-wymamrotał Tomlinson i wyszedł z kuchni zamaszyście kręcąc tyłkiem.
-Chłopaki wychodzę.-mruknęłam, kiedy szatyn już opuścił pomieszczenie.-Jak będziecie czegoś potrzebowali, to dajcie znać.-zasalutowałam z uśmiechem i wyszłam z domu.
Ciepłe letnie powietrze otuliło moją twarz, kiedy zamknęłam za sobą drzwi do domu. Udałam się na huśtawkę stojącą w naszym ogrodzie. Usiadłam i zaczęłam uderzać stopami o ziemię, by huśtawka zaczęła się poruszać, w międzyczasie nucąc jedną piosenek Miley Cyrus-Who Owns My Heart.

Who owns my heart
Is it love or is it art
You know,I wanna belive
That we're masterpiece
But sometimes it's hard to tell the dark
Who owns my heart

Mało nie spadłam z huśtawki, kiedy usłyszałam za sobą brawa.
-Harry?! Co ty tu do cholery robisz?!-krzyczałam zdenerwowana.
-Chciałem pogadać. A tak w ogóle to może kiedyś kopsniemy jakiś duecik?-mruknął okiem.
-O czym chciałeś pogadać?-zapytałam pomijając część o dueciku.
-Umm...Ładną mamy pogodę dzisiaj.-ukazał rząd śnieżno białych zębów w uśmiechu.Parsknęłam śmiechem.
-Tutaj praktycznie zawsze mamy taką pogodę.-wymamrotałam. Zapanowała krępująca cisza. Starałam się zapomnieć, że Lokers znajduje się zaraz obok mnie, ale nie mogłam.
-Więc...-zaczął.
-Więc...-powtórzyłam. Znowu ta "mroczna" cisza. Już miałam się odezwać, kiedy moją uwagę przykuł czarny jeep przejeżdżający po kamiennej drodze prowadzącej przez osiedle. Zatrzymał się przy różowym domku pani McCallister. Była to kobieta w podeszłym wieku, o niskim wzroście i siwych, niemalże bieluteńkich długich włosach. Mimo iż jak już wspomniałam, lat nie miała mało, charakteryzowała się niezwykłą energią. 
Zauważyłam ją, kiedy wybiegła przed dom chwileczkę po tym jak na podjeździe zatrzymał się czarny samochód. Z wozu wysiadły dwie blondynki  i wylewnie przywitały się z kobietą.
-Kto to?-trącił mnie łokciem Harry.
-Nie mam pojęcia.-pokręciłam głową. W oczach Lokersa błysnęło zainteresowanie.
-Chodź.-szybko wstał z huśtawki. Popatrzyłam na chłopaka pytająco. Co do cholery?-Trzeba się dowiedzieć kto to.-rzucił z uśmiechem odpowiadając na moje nieme pytanie. Niezgrabnie zgramoliłam się z huśtającej się jeszcze metalowej huśtawki i ruszyłam za Harrym.
-Dzień dobry!-krzyknęłam w stronę dziewczyn i pani McCallister.
-Witaj Yamaho! Miło cię widzieć!-przywitała mnie kobieta. Pewnie zastanawiacie się dlaczego zna moje imię? Pani McCallister była na chrzcinach moich i Harley, oraz gdy byłyśmy małe czasami zabierała nas do siebie, kiedy rodzice byli w polu, czy coś. Ma taki ładny ogródek w którym ja i Har spędzałyśmy wiele czasu.
-Cześć dziewczyny!-zawołał mój towarzysz na co starsza pani się zaśmiała.
-Heej.-odparły blondynki.
-A cóż to za uroczy młodzieniec?-zapytała pani McCallister.
-To Harry. Przyjechał wraz z przyjaciółmi do nas na całe wakacje.-odpowiedziałam.
-Miło cię poznać chłopcze.-uśmiechnęła się i wraz z Hazzą podali sobie ręce.-To moje dwie wnuczki.-dodała wskazując na dziewczyny.
-Jestem Spencer,a ta wyższa,farbowana to Jenna.-przedstawiła się niższa blondynka z falowanymi blond włosami.
-Yamaha,a to jak już wiecie Harry.-również się przedstawiłam.
-Harry? Harry Styles?!-zdziwiła się Jenna.
-Tak, we własnej osobie.-zaśmiał się Lokers.
-Zapoznajcie się, a ja zostawię młodzież samą.-wtrąciła pani McCallister.-Dziewczynki jestem w ogródku. Zaparzę wam herbatkę.
-Dobrze babciu.-odparła Spencer.
Spencer i Jenna utonęły w zawziętej dyskusji z Harrym. Pytały jak się tutaj znalazł, jak mu się podoba na wsi itd. Byłam sfrustrowana całą tą sytuacją.
Dopiero chciał ze mną rozmawiać, a nagle mu przeszło? Wystarczy, że przyjechały dwie blondynki...
Zmierzyłam Spencer i Jennę wzrokiem. Jenna wyglądała na nieco starszą. Faktycznie chyba miała farbowane włosy, bo widać było delikatne ciemne odrosty, ale mimo to była śliczna, tak jak zresztą Spencer. Spencer była niższa i widać było, że u niej blond włosy są w pełni naturalne. Całkowite przeciwieństwa. Podczas gdy oczy Jenny były brązowe, Spencer miała niebieskie. Jenna była wysoka, Spencer niska...
Nie mogły być bliźniaczkami...
Ja i Harley jesteśmy prawie jednakowe...
-Nie jesteście bliźniaczkami, prawda?-wypaliłam bez namysłu. Nigdy nie zastanawiam się długo nad tym co robię. Jedna z cech, które łączą mnie z siostrą.
-Jesteśmy kuzynkami.-uśmiechnęły się w moim kierunku i wróciły do konwersacji z Hazzą. Westchnęłam. Gdzieś tam głęboko we mnie zatliła się zazdrość. Dlaczego?
-Harry!-odwróciłam się na pięcie i po drugiej stronie kamienistej drogi spostrzegłam Liama nawołującego Stylesa.
-Harry...-trąciłam chłopaka łokciem.-Liam cię woła.
-Przepraszam panie na chwilkę.-wyszczerzył się i przebiegł na drugą stronę ulicy.
Uśmiechnęłam się do dziewczyn.
-Yamaha...-zaczęła Spencer.
-On ci się podoba.-dokończyła za kuzynkę Jenna. Szerzej otworzyłam oczy ze zdumienia.
Po czym to wywnioskowały? Mam to wypisane na twarzy?
-C-Co?-spytałam i nerwowo przygryzłam wargę.
-Nie kłam, że nie.-zaśmiała się Jenna.
-Aż tak to widać?-mruknęłam cicho.
-My jesteśmy dziewczynami. Widzimy wszystko. Nie martw się, on na pewno tego nie zauważy.-powiedziała Spencer.
Poczęłam nerwowo bawić się włosami.
-Będziesz dalej ukrywać swoją sympatię?-kontynuowała.
Wzruszyłam ramionami.
-A jak mam mu o tym powiedzieć jak on nie zwraca na mnie uwagi?-rzuciłam desperacko.
Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
-Pomożemy ci.

<OCZAMI HARRY'EGO>
Okazało się, że Liam wołał mnie do domu, ponieważ dzwonił mi telefon. Taylor.
-Kochanie dlaczego nie dzwonisz tyle czasu? Już myślałam, że coś ci się stało...-jej pretensjonalny ton dało się słychać nawet kiedy nieco odsunąłem telefon od ucha.
-Skarbie...-nie wiedziałem co odpowiedzieć.-No bo ja...byłem zajęty...dojeniem krów!
-Kazali ci doić krowy?!-krzyknęła do telefonu. Skrzywiłem się i jeszcze bardziej oddaliłem telefon od ucha.
-Misiu nie krzycz tak.-poprosiłem.-Uspokój się.
-Dobrze, już dobrze.-odparła oddychając ciężko.-Muszę już kończyć. Wiesz, nowa płyta.-zaśmiała się.-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
_____________

TARAMTAMTAMTAM! Nowy rozdział! Wiem, że nie jest jakoś tak epicko długi. :(
I przepraszam, że nie pisałam tyle czasu. Wena mnie zawodziła. :(
Ale już jest lepiej, więc myślę, że się usystematyzujemy :*

Co do Liebster Award. DZIĘKUJEMY! Kochamy was! Dziękujemy za tyle nominacji, ale nie będziemy się rozpisywać. Pewnie z czystego lenistwa. :P Chcemy byście wiedzieli, że jesteśmy wam mega wdzięczne! :*
Również za 1O OOO wejść <333 

Mam nadzieję, że wam się spodoba, że chociaż troszkę polubicie również Yamahę. 
Pozdrawiam 
Emma

5 komentarzy:

  1. Hehe, nie no zajebiście piszesz! Przepraszam za wyrażenie, ale inaczej się tego ująć nie dało. Opłacało się pół godziny gwałcić myszkę :D Kocham to opowiadanie i wasz styl pisania. A Yamachę lubię, nawet bardzo, więc nie martw się :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i przede wszystkim dużo weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdzialik. :) dodasz zdjęcia nowych postaci? Chętnie zobaczę jak wyglądają te kuzynki z blond włosami. Czekam na następny/ Add

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <33
    Zapraszam na swoje blogi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej niedawno znalazłam ten blog.
    Doczytalam do 7 i chce czytać dalej a tutaj nie ma, jak widziałam to ostatni był dodany dosyć dawno i mam takie pytanie czy macie zamiar kontynuować to opowiadanie bo moim zdaniem naprawdę warto. Jest orginalne i warte uwagi
    mam nadzieję że będziecie kontynuować
    całuje natala:***

    OdpowiedzUsuń