<OCZAMI HARLEY>
Jest już w pół do pierwszej. Rodzice wrócili z piętnaście minut temu i zdążyli już trzy razy zajrzeć do mojego pokoju, żeby sprawdzić, czy zasnęłam. A właśnie problem w tym, że nie zasnęłam. Nie mogę zmrużyć oczu. Od dwóch godzin wiercę się, poprawiam prześcieradło, cały czas zmieniam ułożenie poduszki i próbuję ustalić, czy jest mi ciepło, czy zimno. Wypiłam już chyba ze cztery herbaty, zażyłam nawet dwie tabletki nasenne, a i tak w niczym to nie pomogło.
Poszłabym do Yamahy, ale ona też wróciła dzisiaj dość późno i jest zmęczona, więc nie chcę jej przeszkadzać. Mama i tata na pewno odpadają, bo ostra libacja alkoholowa u sąsiadów niewątliwie daje się we znaki i oboje potrzebują snu, także nie będę im dupy zawracać.
- Jestem skazana na siebie- westchnęłam.
Zwaliłam kołdrę na podłogę, usiadłam na łóżku, wsunęłam stopy w kapcie, szczelnie otuliłam się płachtą antygwałtową (szlafrokiem), po czym na palcach wyśliznęłam się na korytarz, by chwilę później znaleźć się w kuchni z nosem w lodówce. Wyjęłam z niej butelkę wody niegazowanej i wyszłam z nią na zewnątrz. Klapnęłam na huśtawce ogrodowej i zrezygnowana wpatrywałam się w niebo. Usiane było najróżniejszymi gwiazdami. Jedna nawet przypominała mi Louisa. Świeciła najjaśniej ze wszystkich, jakby chciała pokazać, że to właśnie ona jest tutaj najważniejsza i że to właśnie na nią każdy powinien zwracać uwagę. Cóż... Na mnie podziałało.
Przypomniałam sobie, jak kilkanaście lat temu, kiedy ja i Yamaha mogłyśmy bez zarzutów nazywać się uczennicami pierwszej klasy, wymykałyśmy się w nocy z domu, siadałyśmy na dachu stodoły i obserwowałyśmy Marleya (naszą własną gwiazdę). Wówczas imię Marley usadawiało się na pierwszym miejscu naszej listy ulubionych imion. Obiecałyśmy sobie nawet, że tak właśnie będą się nazywały nasze dzieci: mój syn i jej córka. Potem jednak doszłyśmy do wniosku, iż imię Marley jest zbyt podobne do imienia Harley i przerzuciłyśmy się na imię Angie, które do tej pory bardzo nam się obu podoba.
Odepchnęłam się nogami od podłoża, żeby trochę się pobujać. Zamknęłam oczy i zaczęłam rozkoszować się chłodnym powietrzem, uderzającym o moją twarz (ależ to poetyckie).
- Harley?- usłyszałam nad sobą.
- Wybrany abonent jest tymczasowo niedostępny...- mruknęłam, nie uchylając powiek nawet na sekundę- Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału... Piiii...
- Dzień dobry. Z tej strony Niall Horan. Jak będziesz mogła gadać, daj znać- zaśmiał się głos znade mnie.
Dopiero wtedy zdecydowałam się na ukazanie mu moich brązowych paczadeł.
- Już?- zapytał.
Kiwnęłam głową.
- To dobrze- odetchnął z ulgą- Co tutaj wyczyniasz zacna dziewojo, która to wylała kisiel na głowę mojego przyjaciela?
- Nie mogę spać- wyjaśniłam szybko.
- To w takim razie ja nie będę mógł spać razem z tobą- uśmiechnął się i wbił się do mnie na huśtawkę.
Nie podobało mi się to, bo szczerze mówiąc chciałam pobyć trochę sama, ale z drugiej strony: Czyż nie byłam załamana, kiedy uświadomiłam sobie, że na własną rękę będę musiała poradzić sobie z moją bezsennością?
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, która pokrótce przerwał blondyn, wiercąc się i trzęsąc z zimna jak osika.
- Trzymaj- podałam koc chłopakowi- Ja nie potrzebuję.
Spojrzał na mnie i lekko uniósł kąciki ust ku górze.
- Mam lepszy pomysł- przysunął się do mnie blisko baaaaaaaaardzo blisko i okrył mnie jedną połową koca.
- Jak chcesz- wzruszyłam ramionami- Po co właściwie tutaj przyszedłeś?
- Chciałem się napić- wyjaśnił- Do północy próbowałem tłumaczyć Louisowi, że wcale nie jesteś taka zła i że może warto, żeby się uspokoił.
Zrobiło mi się jakoś tak... Miło... Niall we mnie wierzy... TEN Niall, którego tak się wypierałam i którego tak "nienawidziłam". Po tym, co powiedział było mi wstyd. On we mnie uwierzył, a ja tak po prostu złamałam coś w rodzaju danej mu obietnicy i z zimną krwią oszpeciłam włosy jego przyjaciela. Louisa mi nie szkoda, ale Horana jak najbardziej.
- Niall, przepraszam- jęknęłam- Za wszystko...
- Nic takiego mi nie zrobiłaś... To Lou powinnaś przeprosić- mruknął.
- Kiedy ja wcale nie mam ochoty go przepraszać! Nie lubię go!
- Dobra, ale chociaż za ten kisiel- poprosił.
Wzniosłam oczy do nieba. Nie zamierzam wyrażać skruchy w kierunku tego oszołoma. Przecież nie po to buduję sobie reputację!
- Albo nieważne- machnął ręką- Ale wiesz... Ja mimo wszystko chciałbym pójść z tobą na te zakupy. I chciałbym za nie zapłacić...
- Czemu?- zapytałam.
- Nie wiem- wzruszył ramionami- Tak jakoś.
Resztę nocy (tak do czwartej nad ranem, bo potem rozeszliśmy się do swoich pokoi) przegadaliśmy jak starzy przyjaciele, rozpoczynając i doprowadzając do końca każdy z możliwych tematów: od ulubionego gatunku ryby słonowodnej, poprzez najlepszą piosenkę z lat osiemdziesiątych, aż do deklamowania wiersza Christophera Marlowe. Tak dobrze już dawno z nikim mi się nie rozmawiało, chyba że z Yamahą.
***
Obudziłam się dopiero o dziewiątej, ale biorąc pod uwagę wczorajsze posiedzenie na huśtawce z Niallerem, nie było wcale tak źle.
Powędrowałam do łazienki, gdzie doprowadziłam się do stanu używalności.
- Harley! Chodź na dół!- usłyszałam zachrypnięty głos mojej rodzicielki, więc szybko spełniłam jej prośbę.
Mama biegała po całym domu jak opętana i prawie rwała włosy z głowy, usiłując coś znaleźć, natomiast tata ze stoickim spokojem siedział przy stole i dopijał zimną już kawę.
- Co się stało?- zapytałam.
- Jedziemy do ciotki Ruth pomóc jej w polu- poinformowali mnie- Za niedługo przyjedzie babcia i zabierze dzieci do siebie. Będziecie sami w domu przez kilka dni.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Ja i ci chłopcy w jednym domu? Sami? Impossible...
- Zróbcie Polly śniadanie, Mercedes i Zipp już jedli... Eee... Mam!!!- wrzasnęła z triumfem, kiedy wyjęła z torebki kluczyki do samochodu- Dobra, kochanie, możemy iść...
I nie żegnając się ze mną, opuścili dom i z piskiem opon odjechali z podjazdu.
Zabrałam się za wykonywanie kanapek z serem dla mojej młodszej siostry, bo zupełnie nie miałam pomysłu na nic innego. Kiedy były już gotowe, zawołałam ją, by przyszła je zjeść.
Z zniesmaczoną miną i zadartym nosem raczyła się pojawić i usadowić swoje cztery litery na krześle. Położyłam przed nią talerz z pieczywem, na co zareagowała salwą głośnego śmiechu.
- Co ci jest?- spytałam.
- Nie lubię takich kanapek!- krzyknęła.
- To polubisz- mruknęłam.
- Nie lubię!!!- tupnęła głośno nogą i zrobiła naburmuszoną minę.
- Ale to nie są kanapki z serem... Eee... To...- zawahałam się... Co lubią dzieci?!- Sernik na zimno!
Dziś zdecydowanie miała jeden z tych "kapryśnych" humorków. Przypuszczam, że był on spowodowany wyjazdem mamy, ona nie lubi się z nią rozstawać nawet na jedną noc.
Kolejno zbadała wzrokiem mnie, kanapki, znowu mnie, znowu kanapki, lodówkę, znowu kanapki, Nialla stojącego w drzwiach kuchni i znowu kanapki.
- O! Ser! Moje ulubione- uśmiechnął się blondyn i rzucił się na jedzenie.
Nagle i Polly nabrała apetytu na pieczywo i jednak zdecydowała się je skonsumować. Odetchnęłam z ulgą.
Kiedy Pocket dopiła swoją herbatę, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To na pewno babcia- powiedziałam- Niall, idź proszę po torbę dzieciaków na górę i zawołaj bliźniaków.
Pobiegłam do drzwi i zwinnym ruchem otworzyłam je. Moim oczom ukazała się niziutka, czerwonowłosa kobieta w starej, przedpotopowej marynarce i oliwkowozielonych spodniach ze sztruksu.
- BAAAABCIA!- pisnęła Polly i rzuciła jej się na szyję.
- Chcesz herbaty?- zaproponowałam.
- Nie, kochanie... Spieszymy się, jeszcze odbierzemy dziadka ze szpitala po drodze...
- Co się stało?!- przeraziłam się, lecz staruszka szybko mnie uspokoiła, tłumacząc, że były to tylko badania kontrolne, które zresztą wypadły bardzo dobrze.
Mercedes i Zipp złapali swój bagaż i wpakowali go do różowego poloneza, po czym sami także do niego wsiedli i czekali na płeć piękną.
- To pa! Trzymajcie się i nie zeświruj tam z nimi!- zawołałam na odchodne i zamknęłam za nimi drzwi...
***
Godzina 13:00.
Siedzę w pokoju, odkąd dowiedziałam się, że Yamaha od siódmej rano miło spędza czas w wesołym miasteczku z jakimiś dwiema dziewczynami, które podobno przyjechały tutaj wczoraj na wakacje. UGH!!! Dzisiaj miałyśmy sobie zrobić siostrzany wypad do kina, czy gdzieś, a ona zapomniała i tak sobie po prostu pojechała z nimi! Mogła mi chociaż zaproponować wspólne wyjście. Wiadomo, że i tak bym nie poszła, bo nie lubię wesołych miasteczek, ale miałabym świadomość, że o mnie nie zapomniała.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę!- warknęłam i podniosłam się z łóżka.
- Zejdziesz do nas?- zapytał Niall, wychylając lekko głowę przez szparę- Zayn ugotował obiad, chcielibyśmy, żebyś z nami zjadła.
Niechętnie kiwnęłam głową i powlokłam się za Irlandczykiem w stronę kuchni.
Pytanie dnia: Czy dzisiaj zamierzam tylko jeść i leżeć?!
Usiadłam przy stole między młotem (Stylesem), a kowa... jeszcze większym młotem (Tomlinsonem). Dlaczego tam? To było tylko jedyne wolne miejsce. Inaczej by mnie siłą nie zmusili do zajęcia właśnie tamtego krzesła (zrobiłam to po dwukrotnym sprawdzeniu, czy nie jest ono skażone przez Louisa).
Na blacie leżała wielka miska smażonych skrzydełek. OHYDA!
- Jeszcze, jak mi powiecie, że nie ma do tego warzyw, to chyba ukatrupię- mruknęłam.
- Eeeee...- zająkał się Malik- Są... Te no... Są warzywa... Eee... Ziemniaki! Chyba...
Wstał, wyjął z lodówki dwa selery i położył mi je na talerzu.
- Ziemniaki?- uniosłam brwi do góry- Dobra, smacznego... Ja sobie oszczędzę...
Yamaha, wracaj!!!
__________________________
Siema, siema!
Więc, jestem sobie z nowym rozdziałem (dwa dni po tamtym, nowy rekord?!)...
Tak, tym razem perspektywa Harley.
Jakiś taki- drętwy i nudny ten rozdział, za co przepraszam...
Macie tutaj na pocieszenie (moja reakcja po przeczytaniu tego rozdziału):
~Kocia3ek
mi się podobał ;) mam nadzieje ,że Harley zaprzyjaźni się z Niallem i w końcu będzie z Lou. Między nienawiścią a miłością jest cienka linia/ Add
OdpowiedzUsuńkocham, kocham, kocham <3 To na tej ławce, Harley i Niall, po prostu jedno wielkie Awww... Świetnie piszecie obie. Macie naprawdę wieeeelki talent. A więc... Z niecierpliwością czekam na następny( kiedy mniej więcej można się spodziewać?) i życzę wam dziewczyny baaardzo dużo weny :)
OdpowiedzUsuńHahahaha, o Boże! LASKI JESTEŚCIE NIESAMOWITE! Uwielbiam Was, ubóstwiam, kocham i normalnie shippuję. Nie no, żartuję. Te riposty są genialne, dopiero dziś trafiłam tutaj i przeczytałam wszystko od początku. Jakoś w jednym z pierwszych rozdziałów był tekst o facjacie z ruskiego targu z bronią chemiczną, czy coś takiego - PADAM NA TWARZ I NIE WSTAJĘ. Mistrzostwo świata! Jeszcze raz kocham, kocham, kocham i zapraszam do mnie: nothingcaneverreplaceyou.blogspot.com xx
OdpowiedzUsuńsuper <3 ahhahah ja, Yamaha, chłopaki, imposible <3 MEGA. kqwejdkwjdkwjnkdwnejjjjkhrq zaprasam do sb xd
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńFantastyczna była ta akcja na huśtawce, mam nadzieję że Niall będzie z Harley ♥
OdpowiedzUsuńooo... kocham kocham kocham<33 nawet nie wiesz jaka byłam happy jak weszłam i zobaczyłam aż 2 nowe rozdzialiki:-))
OdpowiedzUsuńszalejecie dziewczyny he he...
niestety dopiero teraz moglam skomentować ale jak to mówią lepiej późno niż wcale
rozdział jak zwykle genialny i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń no chociaż mógł by być dłuższy...
czyżby nasz kochany głodomór czuł coś do Harley?? chyba coś się szykuje chociaż moim zdaniem lepiej pasuje do Lou;-))
ja też chce żeby Horanek płacił za moje zakupy było by super<33
POZDRAWIAM I ŻYCZE DUUUUUUŻOOOOO WENY!!
P.S: co myślicie o Best Song Ever, bo dla mnie to najlepsza piosenka?? idziecie do kina na This Is As??
Oj, dziękujemy bardzo <3
UsuńNa This Is Us idę, a Best Song Ever NIESAMOWITE <3
Dzisiaj zaczęłam czytać twój blog i skończyłam. Byłam zwarta i gotowa by dojść do tego momentu. DZIEWCZYNO jak ty świetnie piszesz! Do teraz się śmieję z niektórych sytuacji. Uwielbiam ciebie i ten blog. Jeszcze nigdy nie czytałam takiej fabuły, która moim zdaniem jest genialna. Genialne jest to jak ty to wszystko potrafisz rozwinąć. I te główne bohaterki - świetne są. A to w jaki sposób przedstawiasz chłopaków z One Direction - jeszcze lepsze. KOCHAM KOCHAM KOCHAM.
OdpowiedzUsuńLouis i Harley są najlepsi - niech dalej się nie lubią, bo doprowadzają mnie do łez. Oczywiście wywołane są śmiechem. Ach Niall coś chyba czuje do Harley? Fajnie by było gdyby coś między nimi się święciło.
Yamaha głupio postąpiła nie mówiąc siostrze o wyjściu. Owszem nie poszłaby no ale wypadałoby chociaż się jej zapytać, bo przecież miały spędzić ten wieczór wspólnie a tutaj taką scenkę zrobiła. Nie ładnie..
Zayn - ach on również mnie rozśmiesza. Na prawdę ziemniaki & seler - to zupełnie inne warzywa. Hahhahahah niesamowicie mnie rozśmieszyłaś. Uwielbiam twoje opisy, kurcze po prostu wszystko potrafisz tak świetnie opisać; że teraz kończąc czytać ten blog przez pół godziny szukałam napisu: Nowy post - potem się zorientowałam, że nie ma. Więc oczekuję go i liczę, że szybko dodasz.
Jestem twoją ogromną fanką, po prostu uśmiałam się za wszystkie czasy. Fajnie, że wybrałaś miejsce akcji - farmę. Same te prace są śmieszne, gdy wykonuje je ta nieudaczna banda :D. Już kąciki ust mnie bolą na samą myśl o ciągu dalszym. Mam tylko jedną prośbę - mogłabyś przyciemnić trochę kolor czcionki? Bo biel czasami zanika z tłem i muszę nieźle sprężyć oczy by zauważyć co tam jest napisane. Na przykład na czarny kolor.
Ach twoje dialogi i pomysły są fenomenalne, wiesz?
Dodaję twój blog do zakładek, obserwuję i bacznie będę czytać. Oczywiście czekam na szybkiego nexta, życząc przy tym weny ! :*
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://whatisthepaincanfriendcandeath.blogspot.com/
Co do odp "Szalona Ja" .
Nie jestem ich fanką, nie wielbię ich ale i nie nienawidzę. Prawdę mówiąc jedyną piosenką, którą mogę u nich posłuchać to jest "One way Or another". Do kina na na ich film się również raczej nie wybieram, ale życzę udanej zabawy jeżeli wy idziecie.
Polecam piosenkę Dawida Kwiatkowskiego: " Biegnijmy" - super jest. I co najlepsza wpada w ucho.
Jejciu, bardzo dziękujemy!
UsuńJedyny problem: PISZEMY BLOGA WE DWIE, więc to pomysł nas obu <3
We dwie ? NO TO ROBICIE KAWAŁ DOBREJ ROBOTY + PODZIWIAM OBIE.
UsuńA kiedy next kochane ? - tak mnie wciągnęłyście, że się doczekać nie mogę :D
Powinien być już jutro ;)
UsuńŚWIETNY ... ŚWIETNY ... ŚWIETNY 100 / 10 .. rozdział jest MEGA zresztą jak wszystkie. .. nie mogę doczekac się nstępnego .. więc NEXT PLEASE ...
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE : http://the-imposible-become-posible.blogspot.de/
Świetny blog! Bardzo fajna fabuła i świetne watki. Bardziej mogłybyście powoli te miłosne zarysowac ( taka tam ja niecierpliwa<3 ) Ale jest naprawdę cudowanie *_*
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie Yamaha. Cicha i spokojna, której spodobał się Loczek. W sumie jej totalne przeciwieństwo. Niby takie się przyciągają, ale no sama nie wiem, bo jest jeszcze Taylor. Jak mi Harry zrani Yamahę to ja nie wiem.
Coś czuję, że Nialler'owi spodobała się Harley, aczkolwiek nie wiem do końca. Tylko się domyślam.
Za to Harley+Louis = mieszanka wybuchowa. No po prostu kisiel atrakcją wieczoru :D
I skarżę się że za mało jest Zayna(seler, a ziemniak lofki kisski mój wodzu <3 ) I Liama (przyciąć sie drabiną, czy jak to było też potrafię także on się nie ma czym przejmować )
Podoba mi się miejsce akcji bloga. I pomysł przyznam jest dość niekonwencjonalny. Jeszcze żeby im telefony zabrali xD Pomysły ich przygód niebanalne i dlatego podoba mi się WASZ BLOG.
ODWALACIE KAWAŁ DOBREJ ROBOTY DZIEWCZYNY!
Dodaję do obserwowanych i czekam na kolejny odcinek!
Serdecznie pozdrawiam !
/uprzedzenie-a-milosc.blogspot.com/